niedziela, 22 stycznia 2017

Portale

     Przeskakiwałam z miejsca na miejsce.  Na przemian z domu do  bardzo dużej sali wykładowej. Miałam się uczyć czegoś... Nie wiem jednak czego. Nie mogłam zrobić notatek. Miałam ze sobą jakiś sprzęt, którego starałam się pilnować aby mi nikt nie zabrał. Jakieś skoroszyty i teczki z kartkami. Pani szybko mówiła. Na koniec dała każdemu skrypt z wykładu. Odpadło więc pisanie. Drugi wątek to lekarka. Przywiozła mi do domu telewizor za jakieś przysługi. Wyglądał jak stary skrzyniowy jednak różnił się od nich technicznie. Jakiś chłopak  pomógł go przenieść do mojego pokoju. Okazało się jak wyszłam do łazienki, że wcale nie zaniósł do mnie tylko krążył z nim od kuchni poprzez łazienkę. W efekcie  wyniósł na zewnątrz na klatkę schodową. Kazałam mu wrócić i oddać mój sprzęt. Nie miał wyboru, choć zadowolony nie był. Mieszkania były jakby pomieszane. Lekarka przyniosła mi telewizor do mojego mieszkania  a chłopak zabrał go już w rozkładzie jakby u rodziców  w mieszkaniu. Wątek się urwał a ja znowu wróciłam do szkoły. Jacyś inni ludzie choć sala ta sama.
      Ocknęłam się z fazy snu. Zaczęłam się oczyszczać. Przeszłam automatycznie w wizje. Na wysokości trzeciego oka ukazały mi się obrazy. Najpierw widziałam rożne samoloty dziwne jakby pomieszane z dawnymi i jakimiś nie znanymi mi dotąd. Widziałam je wyraźnie błyszczące w świetle promieni. Wizja przeszła w jakieś świetliste ptaki, potem motyle. Ptaki z ludzkimi głowami w promieniach złota. Potem utworzyły się wiry świetlne. Obrazy powoli zaczęły przez nie przenikać do góry. Wiry stworzone były jakby z okręgów. Obwodów złocistych promieni. Emanowały strzelistymi jakby srebrnymi promieniami w dół. Rozszerzając się w dół. Przez myśl mi przeszło, że otworzyły się portale dla określonych grup istot. Zaczęły one przemieszczać się do właściwych sobie... ludzie...ptaki...anioły...motyle. Odeszły wszystkie... Portale się zamknęły. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz