wtorek, 20 czerwca 2017

O umieraniu

                Jeszcze wczoraj popijałam herbatę. Podjadłam kilka truskawek. Zrobiłam delikatny masaż. Nie sądziłam, że to ostatnie nasze spotkanie. Było jakoś inaczej. Jakby spokojniej. w atmosferze pogodzenia się z losem. Nie było buntu i agresji. Zadziwiające stwierdziłam w myślach. Jak za dawnych czasów. Rozmowy toczyły się jednak już na innym poziomie. Opowiadała jak we śnie przyszli do niej babcia i dziadek ze słowami "Hania chodź. Przyszliśmy po Ciebie. Już czas". Z uśmiechem opowiadała...pogoniłam ich. Po co przyszliście, przecież jesteście martwi. Idźcie sobie...
               Kolejnej nocy jednak nie dali za wygrane. Odeszła rano.  Ratownicy z wezwanej karetki pogotowia nie byli w staniej jej pomóc. Cóż chorowała przez kilkadziesiąt lat. Przyzwyczailiśmy się do tego, że wciąż narzeka. Na koniec większość zaczęła unikać wizyt w domu. Trudno było w tym brać udział. Narzekania, skargi, wiele cierpienia i żalu. Nie można było pomóc w cierpieniu. Na  zatrudnienie osoby pomocnej  w codziennych obowiązkach nie chciała się zgodzić. Zdziwiło mnie, że podczas ostatniej wizyty stwierdziła, że już nie będzie myła sama okien. Skorzysta z pomocy.
                   Tak odeszła kobieta , która mnie wychowała... Żegnaj i bądź szczęśliwa tam skąd pochodzi Twoja dusza...

niedziela, 4 czerwca 2017

Istota

   Piątkowy wieczór. Przyjemna i cicha atmosfera. Okoliczni mieszkańcy zajęci swoimi sprawami, krzątając się po swoich obejściach. Nieliczne osoby wyprowadzające psich pupili na spacer. Jadę pomalutku rowerkiem. Chwila wieczornego relaksu przed snem. Okrążam znajomy skwerek kolejny raz. Napotykam "dziewczynkę" niskiego wzrostu. Na wizus około 140 cm. Mija mnie dwukrotnie więc mogę się jej przyjrzeć dokładnie. Niby nic szczególnego. Przecież to publiczne miejsce. Każdy może swobodnie spacerować. Jednak... coś mnie w niej zadziwia. Przyglądam się dokładniej. Umysł zaczyna pospiesznie analizować szczegóły. Tak to twarz. Istota zupełnie mi nieznana. Nie widziałam jej tu wcześniej. Może ktoś nowy się wprowadził. Tylko dlaczego chodzi sama i jakoś inaczej niż większość dzieci się zachowuje. Jakby mała...dorosła. Mijam ją drugi raz i przyglądam się uważniej. Jej oczy są inne niż oczy ludzkie. Jakoś inaczej osadzone. Zbyt niebieskie. Zbyt jasne jak na niebieskie. Takie rozmyte, szklące i wodniste jakby. Otoczki oczu zbyt wąskie i ciemniejące. Dziecko spogląda na mnie obojętnie i znika chwilkę później z mojego pola widzenia. Zastanawiam się, kim była owa istota. Mam zbyt mało wiedzy na ten temat. Nie interesowałam się wcześniej pochodzeniem ludzi, istotami ras kosmicznych. Fantastyka również była mi obca. Wolałam literaturę piękną. No cóż najwidoczniej mam zaległości w tej kwestii. Swojego czasu koleżanka radiestetka usilnie nawkładała mi w głowę , że cyt. "akurat ty powinnaś takową wiedzę posiadać" No cóż nadal jak widać jestem w tym laikiem. Pozostawiam sprawę taką jaką zastałam. Nie jesteśmy sami na Ziemi. Interesują się nią inne istoty. Zamieszkują wraz z nami. Przypuszczam , że czasem one również dziwią się naszym widokiem. Zdarzają  się coraz częściej zawirowania czasoprzestrzeni. Światy się kurczą i przenikają. Powinniśmy się zacząć do tego przyzwyczajać. Żyjemy w interesujących czasach.