wtorek, 12 lipca 2016

Oszemaks - Ryświnowo- 7

  1. Ryświnowo
     Leżę w łóżku. Ocknęłam się. Patrzę bezwładnie na okienko w pomieszczeniu, w którym się znajduję. Podchodzi do mnie jakaś kobieta. Jest uprzejma. Odzywa się do mnie cyt."o ocknęłaś się"! Pyta... "poczytać ci bajeczkę"? Słyszę jak czyta mi bajkę o chorej dziewczynce i ziarnku grochu. Z przejęciem rozważam każde przeczytane słowo. Jest mi bardzo smutno słysząc zakończenie. Pytam cichutko, co stało się z tą dziewczynką?Odpowiada mi ..."ona umiera ...zupełnie tak jak ty...".

       Jesteśmy we troje ale nie wiem gdzie. Jakaś kobieta mówi a teraz pojedziecie tam... ale najpierw musicie jeszcze z kimś porozmawiać zanim tam pojedziecie. Tylko się nie przestraszcie tam będzie bardzo ciemno. Trochę mnie to zdziwiło...

     Jesteśmy w jakiejś małej komnacie . Panuje okropny mrok. U góry nad stolikiem są jakieś małe lufciki lub małe okienka. Jest bardzo ciemno. Zastanawiam się dlaczego jest aż tak ciemno. Może jest już noc? Dlatego nie ma przebłysków światła? Kobieta jest uprzejma. Zadaje nam pytanie... "co potraficie"? Oneks szybko zaczyna żwawo dyskutować z ową panią, iż potrafi grać na łyżkach. Coś tam jeszcze... Mówi chętnie bez obaw. Oneksi również chwali się , że potrafi. Kobieta zwraca się do mnie. A ty? Po chwili konsternacji odpowiadam, że ja  faktycznie również potrafię. Odpowiadam, że też potrafię  ale nie tak dobrze jak oni, ponieważ mi wciąż spadają łyżki. Kobieta mówi Oneksiemu, że będzie śpiewał. Oneksi woła " ja też, ja też chcę śpiewać"! Kobieta odrzekła jej jednak na to, że ona będzie leczyła ludzi... Ja nieśmiało odpowiadam, że też chciałabym śpiewać. Odpowiedziała cyt. "jeśli na prawdę będziesz tego chciała to też da się załatwić".       Dziwne było to miejsce i kobieta, której twarzy w ogóle nie widziałam. Powiedziała do mnie, "ty choć na chwilkę ze mną". Poszłam posłusznie za ową kobietą do pomieszczenia w którym było zupełnie ciemno. Najmniejszego prześwitu światła. Nic nie widziałam. Słyszałam tylko głos owej kobiety tłumaczącej mi coś , czego w żadem sposób pojąć nie mogłam. Tekst ów umknął mi z pamięci na długo. Po wielu latach przypomniałam sobie te słowa we śnie. To tak jakbym dostała przekaz mentalny a nie słowny.

     Jadę z jakąś uprzejmą kobietą gdzieś... Nie mam pojęcia dokąd. Twierdzi, że tam mieszka moja babcia i to ona prawdopodobnie się mną będzie od teraz opiekowała.

Wysiadamy z autobusu w jakiejś małej miejscowości. Przy krytej brukiem drodze rosną drzewa. Rozpętuje się silna burza. Kobieta pospiesznie chwyciła mnie za rękę mówiąc "Biegnij,  schowamy się pod drzewo nie możesz zmoknąć! Byłaś bardzo chora nie wolno ci się teraz przeziębić". Po chwili jednak stwierdza, że burza się nasila. Z rozpaczą w głosie mówi "no cóż niestety musimy pójść szybko do domu bo i tak zmokniemy". Wchodzimy do bardzo niskiego domu . Wygląda jak lepianka niemalże. W środku jest niezbyt fajnie. Starsza, niska kobieta kreśli jakąś gałązką krzyże przy oknie, niby piorun wtedy w dom nie uderzy. Roześmiałam się na głos. Obok nie wiem skąd znalazł się Oneks i Oneksi. Ofukał mnie cyt. "uspokój się bo nas stąd wyrzucą". Okazuje się, że w domu były dwie obce kobiety. Młodsza płakała. Ta która mnie przywiozła kazała mi zostać w tym pomieszczeniu do którego weszłyśmy. Poszłam jednak kawałek za nimi. Rozglądając się, co to za dom. Zamknęły jednak drzwi za sobą. Młodsza płakała głośno mówiąc , że nie chce tych dzieciarów u siebie. Nic jej one nie obchodzą. Ma dość własnych problemów... Kobieta , która mnie przywiozła tłumaczyła jej , że przecież tak nie można. "Przecież te dzieci to twoja rodzina"! Młodsza krzyczała, że "nie są moją rodziną nawet ich nie znam "! Tamta ..."przecież to dzieci twojej siostry"! Młodsza płacząc nadal krzyczała, że "nic mnie nie obchodzą te bachory"!  "Ona mogła się zastanawiać , co robi jak się łajdaczyła"! Coś tego typu... Byłam małym dzieckiem , nie wszystko rozumiałam. Ta , co mnie przywiozła nie dawała jednak za wygraną.  Stwierdziła..."przecież ty również oddałaś swoje dziecko, to jak możesz w ten sposób mówić! Płacząca ...ucichła szlochając...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz