niedziela, 27 września 2020

Czarna woda

      Jestem w nadmorskim miasteczku. Zwarte szeregi kolorowych kamieniczek pobłyskują w świetle słońca. Szef stwierdza, że chętnie zjadłby jakieś lody. Potwierdzam, że również mam ochotę. Rozdzielamy się ponieważ on woli zjeść na promenadzie natomiast ja wewnątrz kamieniczek. Takie lepiej mi smakują. Jednak moje nie smakowały najlepiej. Zdegustowana sięgam po komórkę. Odkładam i postanawiam osobiście sprawdzić, gdzie się podziewa.  Wychodzę na promenadę. Jakieś głosy słyszę nadciąga druga fala. Spoglądam uważniej.  Na promenadzie pojedyncze osoby. Co stało się z resztą i szefem?...myślę. Nagle spoglądam przed siebie. Po prostej wzdłuż promenady widzę czarną, wysoką wodę. Nad dachami kamieniczek unosi się czarny mrok przewyższający kilkukrotnie  poziom dachów. Morze po prawej nadal wygląda tak jak zazwyczaj. Lśniący lazur pobłyskuje w słońcu. Ułamki sekund dzielą mnie od tej fali. Prędko chowam się za mury kamieniczek i łapię metalowej rury aby mnie woda nie porwała. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz