Malutki koteczek wzięty z domu tymczasowego. Niestety chory na koci katar. Pierwszy dzień naszej znajomości był dla niego pełen strachu i cierpienia, Obce miejsca dziwni ludzie. Dwa zastrzyki w malutki tyłeczek. Pigułka do gardła na odrobaczenie i zakrapianie oczu. Bardzo się bało maleństwo ale u doktora płakało tylko chwileczkę, Na zewnątrz było zimno. Wtulił się w kocyk i tylko oczka wyglądały z obawą, czy wszystko będzie w porządku.
W domku nowa mamusia nakarmiła, pozwoliła się pobawić i spać w swoim łóżeczku. Było cieplutko. nowa mamusia głaskała i głaskała a ja smacznie mruczałem uspokojony.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz