Byłam dzisiaj na krótkiej wycieczce w lesie poza miastem. Oczywiście w poszukiwaniu żywicznego drzewa. Tym razem udało się. Znalazłam żywicę. Podskubałam trochę gałązek. Mam moją pierwszą maść choinkową według przepisu Inez Rogozińskiej, który przytaczam poniżej. Był wspaniały, słoneczny dzień. Wprost idealny na poszukiwawczą wycieczkę do lasu. Zapach wspaniały, śpiew ptaków. Promienie słońca przebijające się poprzez gałęzie drzew.
Maść choinkowa – składniki:
200 ml oleju kokosowego
40 pączków sosny
20 młodych gałązek świerkowych z pączkami, po ok 5 cm każda
50 ml żywicy świerkowej lub sosnowej
Oczywiście przepis jak to przepis. Odrobinę go zmodyfikowałam ze względu na niewielką ilość żywicy. Składniki umieściłam w rondelku i podgrzałam na małym ogniu. Po kilku minutach żywica się rozpuściła, igliwie zmieniło kolor na mniej intensywny. Wymieszałam i odstawiłam na 20 minut. Przecedziłam do słoiczka. Na koniec dodałam po kilka kropli olejku eterycznego z sosny i świerkowego. Pachnie delikatnie. Wygląda odrobinę inaczej niż zrobiony przez Inez ale mam nadzieje, iż będzie równie skuteczny.
Teraz mam kuchnię zastawioną rzędami słoiczków zawierających przeróżne mikstury. Pierwszy etap zaliczony. Z pewnością będą następne. Przypuszczam , iż wszystko mi się udało dziś wykonać należycie. Poza jednym wyjątkiem. Skopałam domowy płyn do mycia naczyń. Trochę przesadziłam i dodałam płynu z kiszonych skórek cytrusowych . Zrobił się brązowy i zaczął produkować gęstniejące grudki tłuszczu. Nie o to mi chodziło :) Pewnie da się na coś przerobić. Przynajmniej postaram się coś z tym zdziałać w wolnej chwili.
Zdjęcia i opis zamieszczę w wolnej chwili.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz