Wczoraj
oglądałam filmiki w NTV. Natrafiłam kolejny raz na tę tematykę.
Jeszcze do niedawna nie miałam pojęcia, że coś tak paskudnego
można sztucznie wywoływać u pojedynczych osób. Stop tu akurat
bym się nie zgodziła. Zjawisko to dotyczy wszystkich w obrębie
danej osoby. Łącznie ze stworzeniami, które również są
wykorzystywane. Spotkałam się z tym zjawiskiem u dawnej koleżanki
z uczelni. Ona określiła je mianem mobbing w pracy. Przypuszczam ,
że nawet nie zdawała sobie sprawy z ogromu sytuacji. Cierpiała w
ten sposób przez szereg lat i nie była w stanie sobie poradzić.
Efekt był oczywisty zasiliła rzesze bezrobotnych. Ponieważ osoba
ta jest w moim wieku jest zrozumiałe, ze następnej pracy nie
znalazła. Pozostała więc na utrzymaniu męża. Zdruzgotana,
przybita i na psychotropach. Obserwowałam ją jeszcze jakiś czas.
Potem kontakt sama przerwałam zmęczona własnym życiem i
problemami. Nie byłam w stanie wytrzymać naporu jej telefonów,
egoistycznych i dziwnych zachowań. Ponieważ jak to w życiu bywa, na swojej drodze spotykamy zazwyczaj ludzi z podobnymi problemami.
Tak w istocie miałam podobne problemy w życiu osobistym i
służbowym. Sądziłam, że już się z tym uporałam. Skoro jednak
robię ten wpis wygląda na to , że nadal mnie to dotyczy. Nauczyłam
się w miarę z tego wyplątywać. Jednak tak jak dziś po nieprzespanej
nocy od rana sms z pracy o konieczności zrobienia czegoś do czego
ja tylko mam dostęp. Zauważcie moi drodzy, że jestem na zwolnieniu
chorobowym i jest sobota do tego, czyli dzień dla mnie wolny od
pracy ustawowo. Próba zrobienia zadania, które maksymalnie nie
powinno zająć więcej czasu jak kwadrans skończyła się fiaskiem.
Mam ponownie blokady w służbowym laptopie. Do tego stopnia , że w
żadnym z możliwych miejsc nie jestem w stanie tego zrobić. Wszędzie mam poblokowane hasła. Komenda login lub hasło błędne. Jest tylko
jedna metoda na to zachować spokój i spróbować później. Jeśli
nerwy puszczą ta sytuacja będzie trwała ...czasami bardzo długo.
Nie wiem, czy zjawisko to wywołują siły kontrolujące życie na
ziemi. Jedno jest pewne dla mnie. Ponieważ przeżywam to od wielu
lat wiem jak trudno jest się z tym uporać a ono nie mija. Powraca
jak bumerang w różnych formach i pod różnymi problemami. Najpierw
człowiek zaczyna siebie obwiniać za nieudolność...potem innych
...później są wszelkie mechanizmy depresyjne , łącznie z podejrzewaniem siebie samego o chorobę psychiczną. Potem przychodzi
apatia i marazm. Jednak nie polecam leczenia psychotropami. Typowe do
zawładnięcia przez te moce i zupełny brak możliwości wyjścia. Do
tego utrata samokontroli i zdrowia. Tak wszystkie te osoby podupadają
na zdrowiu a zjawisko nasila się coraz bardziej. Nie ma zmiłuj, co
widać na moim przykładzie. Życia osobistego brak. Służbowe
kontakty marginalne i tylko wtedy, gdy są konieczne. Rodzina ucieka
szybko w momencie pozałatwiania własnych spraw. Tak w tym wszystkim
w moim przypadku chodzi o uprzątniecie bałaganu jakiego człowiek
narobił na przełomie dziejów. Odbywa się to kosztem pojedynczych osób. Mechanizm bardzo okrutny daje się wyjaśnić
wielowymiarowością człowieka i zasadami działania na poziomach
jego funkcjonowania. Ja skorzystałam z zasad tarota. Jak zwał na
jedno wychodzi. Ponieważ jestem osobą, która przez kilkadziesiąt
lat nie miała ani czasu nie mówiąc o chęciach zainteresowania się
tą problematyką nie jestem w stanie opisać tego zjawiska
słownictwem przyjętym dla znawców tematu. Jednak mogę ujawnić
wiele szczegółów i technik wykorzystywanych w tych działaniach.
Zdaję sobie jednak sprawę , że zabrzmi to jak wyrwane z filmów
grozy. Do tego trwa to całe lata i przybiera niesamowicie różne
formy. Można o tym zjawisku napisać książkę. Tyle jest
okoliczności i wątków nawarstwionych jednocześnie. Zaczyna się
powolnie. Z początku zupełnie niezauważalnie. Potem człowiek zaczyna mówić "boże ja mam jakiegoś totalnego , życiowego
pecha" "nic mi się w życiu nie udaje". Nie są to
jednak puste słowa. Zaczynamy wyrażać głośno to, do czego długo
nie byliśmy w stanie przyznać się sami przed sobą. To jest jednak
początkiem długiej drogi do zrozumienia, że nasze życie jest
manipulowane. Dostrzegamy, że każdy nasz trud jest skrzętnie
marnotrawiony. Każda próba zrobienia czegoś dobrze unicestwiana.
Potem zjawisko nasila się i nasila. Dochodzi strata pracy tak jak ww
przypadku opisywanym wyżej. Utrata rodziny i znajomych jak w moim
przypadku. Dochodzą problemy zdrowotne. Tak nie chorujemy przecież
bez powodu a już na pewno zdecydowana większość z nas. Od wielu
lat jestem zupełnie sama. Tak zresztą kilka lat temu określiła
jedna osoba znana mi z komunikatorów internetowych. Cyt."
jestem sam i mam wokół siebie tylko wrogów". To przykre ale
tak w istocie właśnie jest. Nie ma pomocy znikąd. Jest się samym
tylko ze sobą i tymi zjawiskami. Zjawiskami prześcigającymi się w
pomysłach dokuczania. Inaczej nie jestem w stanie tego nazwać.
Zresztą mnie zostało to kilka lub kilkanaście lat temu powiedziane dosłownie. Wtedy jeszcze nie byłam w stanie przyjąć
do wiadomości , że faktycznie może być jeszcze gorzej niż było.
W istocie...mogło być. Wtedy to właśnie zaczęłam interesować
się ...dlaczego tak się dzieje. Zaczęłam czytać, zrobiłam kilka
kursów. Jednak w miarę rozwoju świadomości i wzrostu energetyki
zrzucano na mnie coraz większe ciężary. Na dziś nie mam już
nawet sił denerwować się i stawiać czoła tym problemom. Staram
się ignorować wszelkie przejawy tego zjawiska, to daje mi choć odrobinę spokoju. Pewne jest, że wybuch agresji zasila energetycznie
przeciwnika. Więc należy w miarę sił zachować spokój. Jest to
bardzo trudne w przepadku kilku lub kilkunastoletniego poddawania tym torturom osoby, pozbawionej zupełnie wsparcia. Kilka nieprzespanych nocy i pracowitych dni do tego po operacji tak jak w moim przypadku robi swoje. Tak chcę tu zaznaczyć, ze taryfy ulgowej nie ma. Jestem ja i oprawcy. Osiągnęłam ... widać chciałam zbyt wiele ujawnić. Automatyczna blokada...wątek mi się urwał. Typowe
-fragment-
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz