Widzę jasną, szarą budowlę. W środku kilka osób. Kobieta i kilku mężczyzn. Ubrani w białe kombinezony jakby napompowane powietrzem z owalną przykręconą przyłbicą. Widać im twarze. Smutne i przerażone. Przyglądam się kobiecie... Patrzy ze smutkiem na kolegów. Kiwa głową i podchodzi do wybetonowanego brzegu z cieczą swobodnie płynącą korytem. Myśli... jest wyciek. Nie wiem co to jest. Świeci jakby szaro-fioletowo. Przechyla się przez mur do przodu i wpada do tej cieczy świadomie. Słyszę jej myśli...Nie ma szans tak będzie szybciej i bez zbędnego cierpienia. Jej koledzy podążają za nią i robią podobnie. Widzę jak jej ciało pod kombinezonem się zmienia. W żyłach zaczyna płynąć szaro-fioletowa ciecz.
Heniek z ekipą ratunkową. Patrzy ze zdziwieniem na pacjentów. Nie zdaje sobie sprawy z tego, co się dzieje. Usiłuje pomóc chorym. Nie jest w stanie...jest zdenerwowany i smutny. Zaczyna od najmłodszych. Ktoś rzuca... trzeba jeść i wymiotować...wtedy toksyny szybciej się uwolnią. To jednak nie pomaga i czują się coraz gorzej.
Natalia starsza kobieta idzie torowiskiem. Ludzie na peronach dziwnie się zachowują. Myśli..."chciałam wrócić do domu ale chyba się nie da". Panuje wszechobecny chaos. Odchodzi w przeciwną stronę. Jest naukowcem. Zastanawia się, co właściwie się dzieje. Coś jest totalnie nie tak jak powinno. Podchodzi do niej młoda kobieta. Zagaduje mimochodem. Natalia myśli i po chwili zastanowienia mówi... "to radiacja" Jest poważnie. Nie ma szans na przeżycie. Zmartwiona mówi... "nie zdążyłam spisać testamentu a chciałam wydziedziczyć perfidnego potomka. Młodsza podaje jej zeszyt ze słowami "spisz teraz, ja poświadczę..."
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz