piątek, 17 czerwca 2016

Oszemaks -4

     
Jestem, wróciłam do domu. 
  Wizyta Tadeo. Przytargał jakiś olbrzymi przedmiot twierdząc, że to dla Oneksi. Rozpakowują go. To konik na biegunach. Nie wiem, co to takiego i do czego służy. Dowiaduję się tego z ich rozmowy. Przyglądam się z boku wybuchom radości dzieciaków. Oneks wymusza na niej aby dała mu się pobujać. Tadeo przemawia do Oneksi aby pozwoliła bratu spróbować. Niechętnie go dopuszcza do konika. Do mnie z oschłością mówi abym nawet nie próbowała się do niego dotknąć. Nie próbuję ...jakbym śmiała.
     Szepty i strach Oneksa. Szybko...szybko...wróciła i jest pijana. Nie rozumiem, co to znaczy. Pospiesznie ponagla ... szybko schowajmy się do szafy. Cichutko wszyscy troje wchodzimy do szafy. Zaszywamy się w jej najgłębszym kącie i staramy się nawet niemalże nie oddychać aby nas nie usłyszała.

      W kuchni robi nam coś do zjedzenia. Pytam bezpośrednio...mamo dlaczego "on" mnie tak traktuje? Odpowiada..." powiem ci kiedyś, jak będziesz starsza". Po chwili dodaje "teraz tego nie zrozumiesz". Moment później zwraca mi uwagę abym ustąpiła w zabawię Oneksi ponieważ ona jest ode mnie młodsza. Zaczynam zadawać pytania. Odpowiada... Lecz nie pamiętam ...dwa lub trzy lata. Pytam o Oneksi? Opowiada , ze jest starszy ode mnie. Nie wiem o ile starszy ...następuje milczenie. Może sama dokładnie nie pamiętała. Urywa rozmowę.
     Znowu mamy kryzys finansowy. Jesteśmy głodni. Ona chyba faktycznie pije... Często pozostajemy w domu sami ale są to przyjemne chwile. Urok chwil znika w momencie powrotu do domu Dewu. Często chowamy się i przesiadujemy w szafie. Jest to miejsce kojarzone przez nas z bezpieczeństwem. Ciche , ciepłe i przytulne. Właściwie nie wiem nawet jak się to zaczęło. Przypuszczam z przebłysków świadomości, iż pokazała nam je sama Dewu. Każąc mi chować się przed Tadeo. Domagał się bowiem, aby pozbyła się problemu. Nie potrafiła się z tym uporać więc kłamała , że mnie nie ma. Domyślił się i odkrył naszą kryjówkę. Z czasem stała się ona schronieniem dla naszej trójki również przed Dewu.
Mamy chwilową rozrywkę... Czasem pozwala nam wyjść z domu. Tym razem kazała nam pójść do apteki po coś. Nie pamiętam co to takiego. Lecz Oneksi wiedział. Zdziwiony aptekarz popatrzył na nas. Odburknął, iż tego sprzedać bez recepty nie może a już z pewnością dzieciom. Popatrzył na mnie uważniej. Spytał, jak się nazywam , kim są moi rodzice?... Nie umiałam odpowiedzieć. Myślałam przez moment zdziwiona pytaniem i nie potrafiłam odpowiedzieć. Chyba nie wiem jak się nazywam i kim są moi rodzice. Nie jestem pewna ile miałam wtedy lat. Wygląda jednak na to, iż powinnam była to wiedzieć. Z opresji wyciągnął mnie Oneksi twierdząc, iż mieszkamy tuż obok w pobliżu apteki dlatego mama pozwoliła nam pójść samym po zakupy. Aptekarz jednak nie dał za wygraną. Patrząc na mnie powiedział "dziecko coś mizernie wyglądasz". Ponieważ nie uzyskał oczekiwanej odpowiedzi... Zaproponował , że da nam wapna bo ma tego tak dużo a nikt tego nie kupuje. Super dostaliśmy spora torebkę granulek wapna. Smakowało wyśmienicie. Było słodkawo- kwaskowe ... pamiętam. 
     Dewu skrzętnie skorzystała z okazji i zaczęła nas wysyłać po nie częściej. Aptekarz poirytowany w końcu odmówił nam twierdząc, iż to nie są drogie rzeczy więc jeśli chcemy to mama powinna je nam kupować. Nie może nam wciąż dawać za darmo. Poza tym uprzedził nas, że nawet wapna zbyt wiele jadać nie można. Wściekła zaczęła wypytywać dlaczego wróciliśmy bez niczego. Wyzwała go wtedy od "starego chytrusa".

      Tuż obok apteki, z drugiej strony funkcjonował bar. Raz po coś tam poszliśmy. Jednakże nie pamiętam celu wizyty w owym przybytku. Prawdopodobnie była to wizyta po jakieś gotowe danie. Oneksi wszedł pierwszy. Powiedział do mnie ty nie wchodź ...wejdę tam sam. Stanęłam jak sparaliżowana. Przed owym barem tuż obok mnie padł jakiś pijak. Trząsł się, z jego ust toczyła się piana. Nie mogłam się poruszyć ze zdziwienia. Oneksi wyszedł z baru i powiedział "choć szybko" Wracajmy. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz