Wizyta Tadeo. Przytargał jakiś olbrzymi
przedmiot twierdząc, że to dla Oneksi. Rozpakowują go. To konik na
biegunach. Nie wiem, co to takiego i do czego służy. Dowiaduję się tego z ich rozmowy. Przyglądam się z boku
wybuchom radości dzieciaków. Oneks wymusza na niej aby dała mu się pobujać. Tadeo przemawia do Oneksi aby pozwoliła bratu spróbować. Niechętnie go dopuszcza do konika. Do mnie z oschłością mówi
abym nawet nie próbowała się do niego dotknąć. Nie próbuję
...jakbym śmiała.
Szepty
i strach Oneksa. Szybko...szybko...wróciła i jest pijana. Nie
rozumiem, co to znaczy. Pospiesznie ponagla ... szybko schowajmy się
do szafy. Cichutko wszyscy troje wchodzimy do szafy. Zaszywamy się w
jej najgłębszym kącie i staramy się nawet niemalże nie oddychać aby nas nie usłyszała.
W
kuchni robi nam coś do zjedzenia. Pytam bezpośrednio...mamo
dlaczego "on" mnie tak traktuje? Odpowiada..." powiem ci kiedyś, jak
będziesz starsza". Po chwili dodaje "teraz tego nie zrozumiesz". Moment
później zwraca mi uwagę abym ustąpiła w zabawię Oneksi ponieważ
ona jest ode mnie młodsza. Zaczynam zadawać pytania. Odpowiada... Lecz nie pamiętam ...dwa lub trzy lata. Pytam o Oneksi? Opowiada , ze
jest starszy ode mnie. Nie wiem o ile starszy ...następuje
milczenie. Może sama dokładnie nie pamiętała. Urywa rozmowę.
Znowu mamy kryzys finansowy. Jesteśmy
głodni. Ona chyba faktycznie pije... Często pozostajemy w domu sami
ale są to przyjemne chwile. Urok chwil znika w momencie powrotu do
domu Dewu. Często chowamy się i przesiadujemy w szafie. Jest to miejsce kojarzone
przez nas z bezpieczeństwem. Ciche , ciepłe i przytulne. Właściwie nie wiem nawet jak się to zaczęło. Przypuszczam z przebłysków
świadomości, iż pokazała nam je sama Dewu. Każąc mi chować
się przed Tadeo. Domagał się bowiem, aby pozbyła się problemu.
Nie potrafiła się z tym uporać więc kłamała , że mnie nie ma. Domyślił się i odkrył naszą kryjówkę. Z czasem stała się ona
schronieniem dla naszej trójki również przed Dewu.
Mamy chwilową rozrywkę... Czasem
pozwala nam wyjść z domu. Tym razem kazała nam pójść do apteki
po coś. Nie pamiętam co to takiego. Lecz Oneksi wiedział. Zdziwiony aptekarz popatrzył na nas. Odburknął, iż tego sprzedać bez
recepty nie może a już z pewnością dzieciom. Popatrzył na mnie uważniej. Spytał, jak się nazywam , kim są moi rodzice?... Nie
umiałam odpowiedzieć. Myślałam przez moment zdziwiona pytaniem i
nie potrafiłam odpowiedzieć. Chyba nie wiem jak się nazywam i kim są moi rodzice. Nie jestem pewna ile miałam wtedy
lat. Wygląda jednak na to, iż powinnam była to wiedzieć. Z opresji
wyciągnął mnie Oneksi twierdząc, iż mieszkamy tuż obok w
pobliżu apteki dlatego mama pozwoliła nam pójść samym po zakupy.
Aptekarz jednak nie dał za wygraną. Patrząc na mnie powiedział
"dziecko coś mizernie wyglądasz". Ponieważ nie uzyskał
oczekiwanej odpowiedzi... Zaproponował , że da nam wapna bo ma tego
tak dużo a nikt tego nie kupuje. Super dostaliśmy spora torebkę
granulek wapna. Smakowało wyśmienicie. Było słodkawo- kwaskowe ... pamiętam.
Dewu skrzętnie skorzystała z okazji i zaczęła nas wysyłać po nie częściej. Aptekarz poirytowany w końcu odmówił nam twierdząc,
iż to nie są drogie rzeczy więc jeśli chcemy to mama powinna je
nam kupować. Nie może nam wciąż dawać za darmo. Poza tym
uprzedził nas, że nawet wapna zbyt wiele jadać nie można. Wściekła zaczęła wypytywać dlaczego wróciliśmy bez niczego. Wyzwała go wtedy od "starego chytrusa".
Tuż obok apteki, z
drugiej strony funkcjonował bar. Raz po coś tam poszliśmy. Jednakże
nie pamiętam celu wizyty w owym przybytku. Prawdopodobnie była to
wizyta po jakieś gotowe danie. Oneksi wszedł pierwszy. Powiedział do mnie ty nie wchodź ...wejdę tam sam. Stanęłam jak sparaliżowana. Przed owym barem tuż obok mnie padł jakiś pijak. Trząsł się, z jego ust toczyła się piana. Nie mogłam się poruszyć ze
zdziwienia. Oneksi wyszedł z baru i powiedział "choć szybko"
Wracajmy.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz