Dziś kilka słów o tej naszej ciemnej stronie osobowości. Każdy taką stronę ma, nie ukrywajmy więc faktu, iż nie jesteśmy święci. Nie ma świętych na ziemi. Ci super święci katoliccy byli takimi samymi ludźmi jak my, też popełniali błędy. Zaobserwowałam pewną zasadność. Osobom, którym po wielu latach niepowodzeń (nie bez wątpienia u mnie również) nagłe zachłyśnięcie się powodzeniem, dobrobytem czy też wiedzą uzdrowicielską zaczyna zaburzać zdolność logicznego postrzegania. Nie biorą pod uwagę, że czym wyżej w hierarchii tym większe pokusy. Wiem, że każdy z nas tak ma. Właśnie te nasze strony są najbardziej wykorzystywane przez siły ciemnej strony życia i nasze ego. Wydaje się nam, że jesteśmy najmądrzejsi, najzdolniejsi i w ogóle naj.... Tymczasem może się okazać, iż jesteśmy tylko lustrem, które odbija mimochodem wcale nie nasze zdolności. Wszyscy przecież korzystamy z tych samych praźródeł wiedzy. Jedni jednak idą dalej szukają, wyjaśniają dążą do prawdy, do zrozumienia problemu. Czuwają nad specyfiką problemów i spraw, którymi się zajmują lub interesują. Poszerzają horyzonty. Sprawdzają, co faktycznie dobrze działa a co należy zmienić. Inni jednak bazują na wiedzy cudzej bez weryfikacji. Zdarzyło mi się spostrzec u bioenergoterapeutów. U jednych pychę z osiągniętych dawniej sukcesów, ciągnących niemalże siłą do siebie klientów mimo, iż ci się wyrywali i odpędzali od tych natarczywych nagabywań. Inni stosowali wiedzę zapodaną im przez mistrzów bez weryfikacji. Też błędne nie można pozostać na laurach w takim fachu. Zasady dobre kilka tysięcy lat temu niekoniecznie będą dobre w czasach współczesnych. Zdarzyło mi się na poziomie mentalnym poprosić o odebranie przez źródło wniebowstąpionych mistrzów Reiki , ku mojemu zdziwieniu usłyszałam odpowiedź " i co zrzucisz na mnie". To jest ten problem prawdopodobnie. Jak u góry tak na dole. Mistrz wieki temu specjalizował się w czymś, co dziś wygląda już zupełnie inaczej ni musi potrafić nam pomóc. Przypuszczam, iż całe zamieszanie w sferze mentalnej wywodzi się właśnie ze specyfiki nurtujących nas dziś współczesnych problemów, z którymi nasi przodkowie nie są w stanie sobie poradzić. Ponadto jeszcze jeden problem mi się nasunął. Tak bardzo się wielu z nas cieszy darami, które zaczynają otrzymywać po przejściu na wyższe poziomy energetyczne. Proszę zastanówcie się, czy owe dary nie są przez przypadek kosztem kogoś drugiego. Na wyższych poziomach też jest nauka i siły, które lubią sobie poigrać z naiwnych. Otrzymasz coś pomyłkowo, owszem zdarza się. Ale zanim weźmiesz to zastanów się , czy ktoś drugi nie ma z tego powodu kłopotów. Spotkałam się z tym zjawiskiem wiele razy. To nie jest zabawne. Pomyśl w takim momencie jak czuje się druga strona tego medalu. Te siły nie biorą znikąd to nie jest cud tylko zwykły przekręt nadużycie lub ludzka manipulowana pomyłka. Manipulacje uprawiają siły ciemności a nie boskie byty. Więc nie masz wtedy pewności, czy dar po który sięgasz dostajesz od przyjaciela od miłości i że właśnie to Ty sobie na niego zapracowałeś.Wiele razy borykałam się właśnie z takimi sprawami. Ktoś się raptem dopracował czegoś chełpiąc się jaki to jest zdolny, w ogóle nie zastanawiając się, iż z boku stoi osoba odpowiedzialna za jego sukces. Pomyśl czasem jak ona w tym momencie się czuła. Wracając do bioenergoterapeutów. Jeśli pomagasz pozbyć się komuś jego schorzeń, zastanów się, co się dzieje z tym schorzeniem po wyrzuceniu z pacjenta. Wielu z nich nawet nie pomyśli, iż przerzuca chorobę z jednego na drugiego. Nie ma świadomości, iż mimochodem skazuje kogoś na cierpienia, z którymi ta druga osoba również może sobie nie poradzić. Nie mylić z atakami mentalnymi. ( inny mechanizm działania). Osoby jasnowidzące skąd macie pewność, że rozmawiacie ze swoim przewodnikiem, czy duchowym przyjacielem? Wiele bytów demonicznych potrafi materializować się. Kosmicznych również. Potrafią przy tym być rozbrajająco kochającymi. Lecz taka sytuacja nigdy nie trwa długo. Bywają też takie, które działają na zasadzie " swoją kocham...cudzą pier...." Przepraszam za dwuznaczni8k. Jest to jednak cytat. Otrzymasz coś dobrego od opiekuna a skąd masz pewność skąd on to wziął i kim był za życia Twój opiekun duchowy. Nie rozgraniczam tu na poziomy, gdyż wszędzie są dobrzy i źli. To jest akurat sfera moralności. Jednakże patrząc na reinkarnację człowieka. Bywamy potworami i katami w jednym życiu , w innym odpracowujemy i stajemy się ofiarą. Zwłaszcza wchodząc w astral można spodziewać się wszystkiego. Wiec każdy powinien zachować czujność aby nie zapędzić się. Mnie najbardziej bolą sytuację w których dzieje się jawna niesprawiedliwość. Ponieważ przerabiałam takie przez większość swojego życia znam mechanizm działania. Korzystam z pomocy sił wyższych jeśli naprawdę tego potrzebuję. Dokładnie jednak wiem, że wielu z mojego otoczenia korzysta moim kosztem z tego, co mi uda się wypracować. Zupełnie się tym ni8e przejmując i nie zwracając uwagi na to jaki ból mi sprawiają. Nie zależy mi na tym, co one wtedy biorą. Ranią moje uczucia i to jest przykre bardzo. Jednak warto się zawsze nad tym zastanowić. Nigdy nie wiadomo, czy te osoby nie będą musiały w przyszłych wcieleniach odpracować. Czasami bywa i tak jak kiedyś jeden z internetowych znajomych mi powiedział. Za zło wyrządzone komuś trzeba będzie zapłacić kilkakrotnie więcej. Często już w tym samym życiu. Nie usiłuję nikogo straszyć ale jest to jedno z praw kosmicznych wciąż działających. Niektóre siły uważają się za bezkarne ale i one maja swoją górę , która niekoniecznie musi podzielać ich poglądy. Poza tym zgodnie z polskim przysłowiem " woził wilk razy kilka powieźli i wilka" lub "kto pod kim dołki kopie sam w nie wpada" ,"jaką bronią wojujesz od takiej giniesz". Przepraszam jeśli kogoś ugodziłam zbyt jawnym wyrażaniem myśli, uważam jednak,że czasem warto ujawniać niektóre fakty jeśli nie są zbyt osobiste. Czasem nawet te osobiste warto. Jest wiele osób cierpiących w samotności, z błahego powodu... nie zdają sobie sprawy, iż są ofiarami przemocy i nadużyć często ze strony osób najbliższych. Takie rany najbardziej bolą, długo się goją a ofiary wspierają solidarnie sprawców. Typowa współzależność znana psychiatrom.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz