niedziela, 31 stycznia 2016

W poszukiwaniu żywicznego drzewa

W poszukiwaniu żywicznego drzewa

Dziś we wczesnych godzinach popołudniowych wybrałam się do lasu w poszukiwaniu żywicznego
drzewa. Jak to zazwyczaj bywa takowego drzewa nie odnalazłam. Odbyłam jednak długi wspaniały spacer. Obcując sama ze sobą i naturą. Szum wiatru. Trzeszczenie drzew. Swoisty śpiew zimowej aury. Nawet ptaków ptaków nie było słychać. Nie napotkałam leśnych zwierzątek.  Uroki zimowej , bezśnieżnej, leśnej przyrody. Drzewa krzewy, drobne strumyki i mokradła leśne. Zryte przez dziki. Super relaksacja. Ja i las. W takich chwilach odkrywam siebie. Swoje możliwości. Odcinam się od natłoku codziennych spraw. Jestem ja , natura, pasja. Cała reszta w tym momencie nie istnieje. Super luz. Wzniosłe emocje i nastawienie na dostrzeganie spokoju i piękna otaczającej przyrody. Polecam.
Niespieszny powrót do domu . W oddali widać zarysy miasta. Gdzieś tam tętniąca  życiem miejscowość. Na ścieżce mijam  opatulone ciepło osoby.  Mijają mnie pojedyncze samochody. Wracam dumna z siebie, Z pokonanej drogi. Naładowana pięknem, spokojem i oddechem na nadchodzący nowy tydzień pracy. Nowy miesiąc ...nowego roku. Oddycham rześkim powietrzem  i cieszę się każdym krokiem. Cieszę się chwilą tylko dla siebie. Natura i ja. Szum wiatru  i ja. Oddycham... Jest pięknie:)

W poszukiwaniu żywicznego drzewa

W poszukiwaniu żywicznego drzewa












Dziś we wczesnych godzinach popołudniowych wybrałam się do lasu w poszukiwaniu żywicznego
drzewa. Jak to zazwyczaj bywa takowego drzewa nie odnalazłam. Odbyłam jednak długi wspaniały spacer. Obcując sama ze sobą i naturą. Szum wiatru. Trzeszczenie drzew. Swoisty śpiew zimowej aury. Nawet ptaków ptaków nie było słychać. Nie napotkałam leśnych zwierzątek. Uroki zimowej , bezśnieżnej, leśnej przyrody. Drzewa krzewy, drobne strumyki i mokradła leśne. Zryte przez dziki. Super relaksacja. Ja i las. W takich chwilach odkrywam siebie. Swoje możliwości. Odcinam się od natłoku codziennych spraw. Jestem ja , natura, pasja. Cała reszta w tym momencie nie istnieje. Super luz. Wzniosłe emocje i nastawienie na dostrzeganie spokoju i piękna otaczającej przyrody. Polecam.

Niespieszny powrót do domu . W oddali widać zarysy miasta. Gdzieś tam tętniąca życiem miejscowość. Na ścieżce mijam opatulone ciepło osoby. Mijają mnie pojedyncze samochody. Wracam dumna z siebie, Z pokonanej drogi. Naładowana pięknem, spokojem i oddechem na nadchodzący nowy tydzień pracy. Nowy miesiąc ...nowego roku. Oddycham rześkim powietrzem i cieszę się każdym krokiem. Cieszę się chwilą tylko dla siebie. Natura i ja. Szum wiatru i ja. Oddycham... Jest pięknie:)

piątek, 22 stycznia 2016

Czarne naleśniki

Naleśniki inaczej

Składniki:
Szklanka mleka zlanego po fermentacji na kryształkach tybetańskich,
1 jajko,
mąka w ilości do uzyskania odpowiedniej gęstości
( u mnie odrobina tapiokowej, orkiszowa i konopna)

Wyszły cztery sztuki średniej wielkości. Czarne naleśniki. Super chrupiące po podpieczeniu w opiekaczu. Dla mnie w sam raz na śniadanie a druga porcja po odgrzaniu na szybki obiadek. 

      Postanowiłam wykorzystać wolny dzień dla siebie. Zjadłam inne śniadanie. Zrobiłam sobie spacerek nad morze. Był piękny słoneczny dzień z lekkim mrozem. Porcja śniadaniowa spokojnie wystarczyła mi na obiad. Więc spokojnie pospacerowałam sobie. Zrobiłam kilka fotek. Przyjemnie spędziłam dzień zajęta sobą. 

      Nowa potrawa okazała się dość smaczna. Takim sposobem zrobiłam naleśniki po których nie czułam się ciężka w środku. Nie znam się na tym ale uważam, iż spokojnie mogę polecić je dla osób na diecie  bezglutenowej.  Do tego witaminowa surówka. Kiszona kapustka z odrobiną czerwonej, świeżej papryki. Danie wyszło dość pożywne. Organizm nie domagał się jedzenia przez kilka godzin. Obiad zjadłam dopiero po 16. No i nie otrułam się. Jako osoba nie tolerująca mleka z obrzydzeniem patrzyłam na efekty działania grzybków tybetańskich. Po wielu tygodniach postanowiłam wykorzystać wreszcie efekty ich działania. Jeśli nie będę odczuwała skutków ubocznych częściej wykorzystam zakwaszone mleczko do naleśników. Już dawno miałam ochotę poeksperymentować z takimi naleśnikami. Może to dobry pomysł. Czas pokaże.

Poprawka Uwaga!

W wersji bez jajka ale z dodatkiem pszennej mąki Durun  wychodzą delikatniejsze. Bardziej mi odpowiadają. 

piątek, 1 stycznia 2016

Pasje

Świąteczny nieład
Ulotne spojrzenie 
Tak oto spędzam czas w długie, samotne, zimowe wieczory. Czas wolno płynie. Tak więc wykorzystuję go należycie dzieląc pomiędzy czytaniem, oglądaniem edukacyjnych filmików a rozwojem duchowym. Jak większość osób z pasją zamieniłam stare przyzwyczajenia na nowe upodobania. Swoje pasje traktuję jako terapię i rozrywkę zarazem. Udowodniłam sobie, iż potrafię nauczyć się malować. Efekty jak widać.